Ochrona wspólnika mniejszościowego w spółce z o.o.
Czytaj więcej
Ostatnie lata przyniosły lawinę pozwów na tle tzw. kredytów frankowych (tj. umów kredytów denominowanych i indeksowanych do waluty franka szwajcarskiego). Szacuje się, że w polskich sądach toczy się około 130 tysięcy takich spraw. Jednocześnie wciąż blisko połowa frankowiczów nie zdecydowała się na wystąpienie z powództwem. Do wejścia na drogę sądową zachęcać może lektura doniesień medialnych, ale też i aktualnego orzecznictwa, pozwalająca wysnuć wniosek, że banki są na kompletnie straconej pozycji, a kredytobiorców czeka niemalże pewna wygrana i uzyskanie de facto darmowego kredytu. Czy jest tak w rzeczywistości?
Dominującym obecnie w sądach powszechnych rozstrzygnięciem sprawy frankowej jest uznanie umowy kredytowej za nieważną w całości. Zgodnie zaś z ugruntowaną w orzecznictwie teorią dwóch kondykcji, w przypadku stwierdzenia przez sąd nieważności umowy kredytowej strony zobowiązane są wzajemnie zwrócić sobie to, co świadczyły w jej wykonaniu. Bank zobowiązany jest zatem oddać kredytobiorcy wszystkie zapłacone raty i inne opłaty okołokredytowe, natomiast kredytobiorca zwrócić musi bankowi otrzymaną kwotę kredytu.
Gdyby na tym poprzestać okazałoby się, że pomimo kilkunastu lat korzystania z kapitału banku, kredytobiorca nic by za to nie zapłacił. Instytucje finansowe, co oczywiste, uznały taki stan rzeczy za niesłuszny, argumentując m.in., że kredytobiorcy frankowi zyskują w ten sposób niesprawiedliwą korzyść w stosunku do osób, które zaciągnęły kredyty złotowe. Dlatego też zaczęły formułować wobec frankowiczów roszczenia o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Różnie obliczane, miało stanowić zarobek banku za możliwość obracania przez kredytobiorcę pieniędzmi z kredytu.
Jednakże po niedawnym wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 15 czerwca 2023 roku (sygn. C-520/21) frankowicze odetchnęli z ulgą. W sprawie tej TSUE odpowiadał na pytanie prejudycjalne zadane przez Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieścia w Warszawie, czy w przypadku uznania, że umowa kredytu zawarta przez bank i konsumenta jest od początku nieważna z powodu zawarcia w niej nieuczciwych warunków umownych, strony oprócz zwrotu świadczeń spełnionych w wykonaniu tej umowy, mogą domagać się także jakichkolwiek innych należności. Pytanie prejudycjalne dotyczyło zatem zarówno roszczeń frankowiczów przeciwko bankowi z tego tytułu, że zostali czasowo pozbawieni możliwości korzystania ze swoich pieniędzy, jak również roszczeń banków przeciwko frankowiczom o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. W wyroku tym TSUE stwierdził, że po uznaniu umowy kredytu za nieważną w całości, instytucja kredytowa nie ma prawa „żądać od konsumenta rekompensaty wykraczającej poza zwrot kapitału wypłaconego z tytułu wykonania tej umowy oraz poza zapłatę ustawowych odsetek za zwłokę od dnia wezwania do zapłaty”. Jednocześnie nie ma przeszkód by konsument żądał od banku dodatkowych świadczeń.
Wydawałoby się zatem, że ostatni płomyk nadziei sektora bankowego zgasł. Nic bardziej mylnego.
Powstały bowiem wątpliwości jak rozumieć pojęcie „rekompensaty”, a także czy przez „wypłacony kapitał” należy rozumieć sumę nominalną, czy zwaloryzowaną. W efekcie sektor bankowy zaczął konstruować nowe roszczenie – o waloryzację wypłaconych konsumentowi środków, rezygnując z dochodzenia wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.
Waloryzacja to proces dostosowania wartości pieniądza do bieżących warunków rynkowych. Banki wysuwają argument, że kwota, dajmy na to 100.000 zł, wypłacona w 2008 roku, miała wtedy zupełnie inną wartość niż dziś, szczególnie po kilku latach podwyższonej inflacji. Po prostu dzisiaj za tę samą kwotę możemy kupić znacznie mniej niż kilkanaście lat temu. Waloryzacja miałaby prowadzić do urealnienia wartości kapitału kredytu, a więc dostosowania jej siły nabywczej do dzisiejszych cen. Dlatego jednym ze sposobów na zwaloryzowanie kwoty kredytu ma być jej powiększenie o stopę inflacji w okresie od wypłaty kredytu do jego zwrotu bankowi.
Zważywszy, że TSUE nie wypowiedział się stricte na temat waloryzacji kapitału, pytaniem otwartym pozostaje zasadność takich roszczeń banków. W tym względzie zarysowują się dwa całkowicie przeciwstawne stanowiska.
Kredytobiorcy i ich pełnomocnicy podnoszą następujące argumenty:
Sektor bankowy i reprezentujący jego interesy prawnicy odpowiadają na powyższe w ten sposób, że wyrok TSUE z w sprawie C-520/21 nie zakazuje jednoznacznie formułowania roszczenia o waloryzację kapitału, a jej zastosowanie nie zniweczy efektu odstraszającego. Nawet gdyby doszło do waloryzacji wypłaconych konsumentom środków, straty sektora bankowego spowodowane przez kredyty frankowe idą przecież i tak w miliardy złotych. Wskazują również, że zwaloryzowanie świadczenia należnego bankowi nie jest związane z prowadzonym przedsiębiorstwem [2].
Banki powołują się przy tym na pierwsze (nieprawomocne) wyroki sądów, które przychyliły się do ich argumentacji. Przykładowo, Sąd Okręgowy w Gdańsku w wyroku z dnia 28 czerwca 2023 roku [4] stwierdził, że bankowi co do zasady należy się waloryzacja kapitału, a pojęcie „rekompensaty”, jakim posłużył się TSUE, jest nieostre i nie występuje na gruncie prawa polskiego. Ponadto zwrócił uwagę, że brak waloryzacji oznaczałby bezpodstawne wzbogacenie kredytobiorcy. Ten sam sąd w kolejnym wyroku – z dnia 2 sierpnia 2023 roku , przyznał bankowi zwrot kapitału powiększonego o waloryzację, wskazując jako podstawę prawną roszczeń banku przepisy art. 358(1) k.c. lub art. 405 k.c. Zdaniem sądu, czerwcowy wyrok TSUE nie pozbawia prawa do waloryzacji świadczenia, czyli jego urealnienia po utracie siły nabywczej pieniądza. Z kolei Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku [5] zapadłym jeszcze przed czerwcowym orzeczeniem TSUE uwzględnił roszczenie banku o waloryzację kapitału. Warto wskazać, że w sprawie tej bank domagał się tytułem waloryzacji kwoty stanowiącej około 37 % kapitału, a otrzymał 17 %.
Wątpliwości narosłe wokół waloryzacji okazały się na tyle duże, że do TSUE zostało skierowane kolejne pytanie prejudycjalne. Tym razem dotyczy ono ściśle samej waloryzacji [6].
Nie ulega wątpliwości, że przyznanie bankom prawa do urealnienia wypłacanych świadczeń, oznaczałoby dla frankowiczów ogromne wydatki. W zależności od przyjętej przez sąd wartości, waloryzacja mogłaby opiewać na kilkanaście procent do nawet połowy kwoty kapitału. Pozwoliłoby to bankom na minimalizację strat oraz zniechęciłoby część konsumentów, którzy jeszcze się na to nie zdecydowali, do wystąpienia z pozwem.
Na chwilę obecną ciężko o jednoznaczną odpowiedź, czy waloryzacja kapitału jest zasadna. Pozostaje nam zatem poczekać na rozstrzygnięcie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Dopóki to nie nastąpi, sprawa pozostaje otwarta. Na pytanie zadane przez serwis Prawo.pl, czy banki planują masowo składać przeciwko kredytobiorcom pozwy o waloryzację kapitału, Związek Banków Polskich odpowiedział: „w poszczególnych bankach trwają wciąż prace analityczne w tym zakresie” [7].
A więc „pożyjemy, zobaczymy".
__________________________
[1] Zgodnie z tym przepisem: Z żądaniem zmiany wysokości lub sposobu spełnienia świadczenia pieniężnego nie może wystąpić strona prowadząca przedsiębiorstwo, jeżeli świadczenie pozostaje w związku z prowadzeniem tego przedsiębiorstwa.
[2] Dla poparcia tego argumentu banki zwracają uwagę na dwa orzeczenia Sądu Najwyższego, tj. wyrok z 30 września 2009 r., sygn. akt: V CSK 33/09, oraz wyrok z 23 sierpnia 2012 r., sygn. akt: II CSK 31/12. SN stwierdza w nich, że świadczenie o zwrot kapitału kredytu „pozostaje w związku ze stwierdzeniem nieważności umowy, a nie w związku z prowadzeniem przedsiębiorstwa, ponieważ obowiązek jego spełnienia jest wynikającym z ustawy bezpośrednim następstwem zastosowania cywilnoprawnej sankcji nieważności. Sankcja ta jest konsekwencją stwierdzenia wadliwości umowy, co nie zależy w jakimkolwiek stopniu od statusu podmiotowego stron czynności prawnej ani przedmiotu i celu umowy”.
[3] Sygn. akt XV: C 18/22.
[4] Sygn. akt: XV C 39/22.
[5] Wyrok z dnia 10 lutego 2023 r., sygn. akt: XXV C 1039/20.
[6] Pytanie prejudycjalne do TSUE w sprawie XXVIII C 18858/2021 brzmi następująco: „Czy w kontekście uznania umowy kredytu hipotecznego za nieważną w całości ze względu na to, że nie może ona dalej obowiązywać po usunięciu z niej nieuczciwych warunków, art. 6 ust. 1 i art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13 oraz zasady skuteczności, równoważności i proporcjonalności należy interpretować w ten sposób, że stoją one na przeszkodzie wykładni sądowej prawa krajowego, zgodnie z którą bank poza zwrotem kapitału wypłaconego z tytułu wykonania tej umowy oraz poza zapłatą ustawowych odsetek za opóźnienie od dnia wezwania do zapłaty ma prawo żądać od konsumenta także rekompensaty polegającej na sądowej waloryzacji świadczenia wypłaconego kapitału w razie istotnej zmiany siły nabywczej pieniądza po wypłaceniu kapitału kredytu”.
[7] R. Krupa-Dąbrowska, „Waloryzacja kapitału kredytu - nie palą się ani frankowicze, ani banki”, https://www.prawo.pl/biznes/waloryzacja-kapitalu-kredytu-frankowego-sa-juz-pierwsze-wyroki-sadow,522701.html (dostęp: 22.09.2023).
Absolwent prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek Okręgowej Izby Radców Prawnych w Poznaniu. Specjalizuje się w prawie pracy, prawie cywilnym, ze szczególnym uwzględnieniem tematyki ubezpieczeń gospodarczych, a także w prawie bankowym w zakresie dotyczącym roszczeń wynikających z kredytów indeksowanych i denominowanych w walutach obcych.